top of page
Szukaj
  • ZdjÄ™cie autoraFundacja Konikolandia

Wojna o Skaryszew - edukacja prozwierzęca.

Skoro wszyscy tak pragną, aby było dobrze, to dlaczego jest tak źle?


Kochani,

zakończyły się już kolejne "Wstępy Skaryszewskie", czyli najstarszy i najpopularniejszy jarmark koni w Europie, który nieprzerwanie odbywa się od 1432 roku i nieprzerwanie od około 20 lat jest miejscem wojny polsko - polskiej pomiędzy hodowcami koni i obrońcami praw zwierząt. Poza samym miejscem bitwy jakim jest sławny Skaryszew toczy się również ogromna walka medialna walczących obozów. Za pomocą telewizji, radia, gazet i w ostatnich czasach internetu wypowiadają się "ambasadorzy" zwaśnionych stron. Jeżeli wnikliwie przyjrzymy się argumentom, które są przytaczane przez tych przedstawicieli, to odniesiemy wrażenie, iż w sumie wszyscy wyrażają troskę o dobro koni. Nasuwa się więc pytanie: Skoro wszyscy tak pragną, aby było dobrze, to dlaczego jest tak źle? Szukając na nie odpowiedzi po stronie hodowców natrafiamy na podstawowy zarzut skierowany do obrońców praw zwierząt, iż na siłę próbują oni uczłowieczyć wszystkie zwierzęta, zapominając o tym, że każde zwierze ma swoje potrzeby zgodne ze swoim gatunkiem. Natomiast obrońcy zwierząt najbardziej oskarżają hodowców o brak empatii i szacunku dla hodowanych przez nich zwierząt, a poprzez to złe ich traktowanie. Niestety jedna i druga strona wielokrotnie ma rację, ponieważ i wśród hodowców zdarzają się osoby kompletnie bez serca, a także wśród obrońców zwierząt nie brakuje osób, które choć kochają zwierzęta to kompletnie nie potrafią rozróżnić potrzeb i zachowań dedykowanych do konkretnego gatunku oraz faktycznie kierując się tylko sercem, a nie fachową wiedzą próbują je "uczłowieczyć". Sytuacja wydaje się patowa, tym bardziej, że wymienione problemy wydają się raczej nie do rozwiązania, co rokuje, że topory wojenne przez następne co najmniej 20 lat nie zostaną zakopane, tym bardziej, iż niechęć między zwaśnionymi obozami z roku na rok wzrasta. Czy można znaleźć z tego jakieś wyjście? Myślę, że tak, lecz najpierw trzeba uzbroić się w odrobinę wyobraźni i zamienić się w lekarza. Będąc już nim analizujemy: pacjent skarży się na częste bóle głowy, przez 20 lat dostaje tabletki przeciwbólowe, lecz niestety nadal bóle występują z tą drobną zmianą, że przed leczeniem bolała go głowa cały czas, a w trakcie terapii ból przechodzi tylko na chwilę, a od tabletek boli go jeszcze żołądek. Po zastanowieniu się diagnoza jest jedna: leczyliśmy tylko skutki zapominając kompletnie o rozpoznaniu przyczyny choroby. Znajdując tę przyczynę będziemy pacjenta mogli wyleczyć całkowicie nie niszcząc przy tym innych jego narządów.

Mając tą wiedzę wróćmy do tematu wojny o Skaryszew. 20 lat wyrzucamy sobie nawzajem różnego rodzaju błędy i niedociągnięcia, natomiast zapomnieliśmy ustalić przyczynę problemu. A przyczyną jest kompletny brak edukacji pro zwierzęcej dla dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnym i nie mówię tu o edukacji w formie pokazania dziecku obrazka w książeczce lub przeczytania i omówienia przez nauczyciela historyjki o zwierzaczkach, lecz o prawdziwej edukacji poprzez praktyczne zajęcia mające na celu umożliwienie bezpośredniego kontaktu z różnymi zwierzętami, zwłaszcza tymi, z którymi dzieci na co dzień nie obcują w domu. Zajęcia te muszą być ukierunkowane oczywiście na wytworzenie szacunku i więzi emocjonalnej ze zwierzętami, a jednocześnie na przekazanie informacji (w sposób dostosowany do wieku dzieci) o różnicach między potrzebami ludzi, a potrzebami zwierząt oraz kształcące w młodym człowieku chęć opieki popartej wiedzą, iż opieka ta musi być odpowiednio dostosowana do konkretnego gatunku zwierząt. Oczywiście znajdą się pewnie oponenci, którzy stwierdzą, iż nauka taka w wieku przedszkolnym i szkolnym nie jest ich dzieciom potrzebna, ponieważ jak będą dorosłe nie będą zajmować się zwierzętami. Myślę, że odpowiedź na to jest prosta: matematyki uczymy się od dziecka, a nie wszyscy zostajemy wybitnymi matematykami w wieku dorosłym, a jednak wymagamy, aby podstawy matematyki znał każdy. Gdyby 20 lat temu taka edukacja była dostępna dla dzieci, to mielibyśmy w tej chwili ogromne grono osób pełnych empatii wzorowo prowadzących hodowlę oraz tak samo dużą rzeszę miłośników zwierząt, którzy interweniowaliby tylko w uzasadnionych przypadkach i co najważniejsze liczba tych osób co roku by wzrastała. Wiem, że czasu nie cofniemy, lecz za to możemy działać już od dziś, dlatego namawiam wszystkich do podjęcia wysiłku, aby zmienić ten stan rzeczy, który jest dzisiaj i wszystkimi siłami dążyć do wprowadzenia prawdziwej edukacji pro zwierzęcej w przedszkolach i szkołach. Myślę, że przy odrobinie chęci ze strony nauczycieli znajdzie się w pobliżu placówek oświaty jakąś stajnia lub gospodarstwo, które z chęcią poprowadzi takie zajęcia i przekaże swoją wiedzę dzieciom.

Konkludując najprostszą i najkrótszą odpowiedzią na postawione wyżej pytanie:

Skoro wszyscy tak pragną, aby było dobrze, to dlaczego jest tak źle? - jest stwierdzenie faktu, iż od wielu lat w Polsce brakuje prawdziwej edukacji pro zwierzęcej dla dzieci. A moja rada dla uczestników wojny polsko - polskiej o Skaryszew: zastanówcie się proszę, czy nie przyszedł już czas na negocjacje pokojowe dla dobra koni i faktyczną zmianę naszego świata poprzez włączenie się do działań edukacyjnych dla naszych dzieci, ponieważ to one już za parę lat będą kreować otaczającą nas rzeczywistość. Mam nadzieję, że lepszą niż jest teraz.

bottom of page